wtorek, 5 listopada 2013

Z innej beczki.

Witam!

Dziś trochę inaczej, czyli pochwalę się, że sama zafarbowałam sobie buty. Buty były nie tak całkiem stare ale bardzo źle wyglądające ponieważ zostały zeszpecone przez "puszczające kolor" spodnie. Buty były jasno różowe z zamszu porządnej firmy za to spodnie były czarne z byle jakiego farbowania i kiedy namokły od śniegu lub deszczu mściły się na wszystkim czego dotykały: buty, skarpety itp... tak więc zniszczyły między innymi moje kozaczki. Pokażę kilka fotek z przed i w trakcie farbowania a le są robione wieczorem przy słabym oświetleniu i nie oddają idalnie wyglądu fotografowanych obiektów.mogę tylko powiedzieć, że koniec końców wyszło całkiem ładnie i jestem zadowolona. jak tylko będę miała zdjęcie, które pokaże całe piękno mojej pracy i oczywiście kozaczków też pozwolę sobie je pokazać. A tym czasem proszę:


Przed.






W trakcie.




Ostateczny kolor to ciemny brąz i nie prześwituje spod niego róż chociaż na zdjęciach wygląda to trochę inaczej ale to chyba wina silnego światła z lampy błyskowej.
Mogę powiedzieć, że wyczyszczone i wypchane gazetami buty zostały spryskane "farbą do zamszu" w sprayu. jeśli ktoś pokusi się na farbowanie należy pamiętać o zabezpieczeniu otoczenia np:. folią lub papierem. ja dodatkowo użyłam pudełka kartonowego i oczywiście rękawiczek gumowych ponieważ ciężko jest zmywać barwnik z rąk..

I takie przypadkowe mini dzieło:
Oszukany żonkil czy coś takiego.








Szkoda,że nie mam lepszego aparatu i pory dnia do robienia zdjęć. Ten przepiękny kwiat to po prostu nazbierane na spacerze liście. Jeśli się przyjrzycie to z pewności a rozpoznacie liście miłorzębu.


W ostatni weekend bardzo miło i ciekawie spędziłam czas na zlocie Kwiatu Dolnośląskiego ale o tym następnym razem.


Życzę wszystkim miłego dalszego ciągu jesieni i radosnego spędzania co raz dłuższych wieczorów.
Do zobaczenia:0

1 komentarz: