Witam!
Miał być wolny weekend na wykorzystanie go do celów produkcyjno porządkowych ale jak to zwykle bywa wcale taki nie był. Całą sobotę byłam w przedszkolu jako animator zabaw urodzinowych w zastępstwie za koleżankę. Zabawy były bardzo udane i znów wiele się od dzieci nauczyłam ale to nie było to co sobie wcześniej planowałam. W niedzielę niestety też nastąpiła zmiana planów- musiałam trochę odespać to znaczy dwie wcześniejsze doby. Z czwartku na piątek od około czwartej nad ranem siedziałam z gorączkującym Michałem a kolejnej nocy chyba w geście wdzięczności za tą pierwszą, Michał postanowił od czwartej dobrze się bawić. Punktem kulminacyjnym było uderzanie rozpędzoną ciężarówką w słupek podpierający antresolę. Dziwnym trafem wszyscy to słyszeli :). Dlatego też w niedzielę wstałam dość późno a raczej wstałam dwa razy: rano o siódmej -śniadanie Michałowe i moja kawa a potem dodypianie prawie do dziesiątej :) a i tak za krótko.
Trochę spraw w ciągu dnia podgoniłam ale szło mi jak krew z nosa. Spacer z Kurczakiem był rewelacyjny chociaż niedługi. Zrobiłam kilka drobnych kroków w sprawie doskonalenia się w obsłudze urządzeń medialnych. Wymyśliłam kilka nowych projektów w różnych dziedzinach, teraz tylko muszę znaleźć czas na ich realizację.
Zastanawiam się też w których zajęciach wziąć udział na III DLWC (Dolnośląskie Letnie Warsztaty Craftowe). Chciałabym kilku technik się nauczyć lub poznać chociaż podstawy ale to znów wiąże się z brakiem czasu i w tym wypadku także funduszy. Mam ochotę poczytać ale boję się zaczynać bo jak lektura mnie pochłonie to przepadnę jak nic. I właśnie dlatego powinno mnie być więcej ilościowo nie wagowo tu jest mnie o parę kilo za dużo. Tak z siedem kilogramów. Każda ja zajęła by się częścią obowiązków i wtedy może zaczęłybyśmy się wyrabiać ze wszystkim.
Pierwsza ja zajęłaby się domem: porządki, gotowanie, zakupy, przetwory i wypieki od czasu do czasu.
Druga ja zarabianiem pieniędzy: praca, praca i jeszcze raz praca.
Trzecia ja to wzorowa babcia: czas z i dla wnuka.
Czwarta ja to uczennica: szkoła, nauka prace domowe i projekty. I najgorszy ból magisterka.
Piąta ja zajęcia dodatkowe: szydełko, druty, scrapbooking, wyszywanie i inne techniki mniej znane i "naumiane".
Szósta ja to dobra córka i siostra a także koleżanka: odwiedziny u rodziny i pogaduchy o wszystkim ze wszystkimi znajomymi.
Siódma ja to relaks i dbanie o siebie: czytanie, trenowanie i obowiązkowe rytuały zdrowotne, wizyty u lekarzy i kosmetyczek i fryzjerów.
Ósma ja wysypiałaby się za wszystkie osiem ja. No i może damy radę.
Potrzebuję tylko namiary na tych od klonowania. A jako bonus poproszę o dziewiątą ja i to ona będzie chodzić na randki, pachnieć i błyszczeć.
A pewnie niedługo odkryję, że mam zajęć dla jeszcze kilku ja.
No już kończę wyliczać i uciekam trochę pospać bo jutro jeden z wielu dni pod tytułem " muszę szukać pracy".
Pozdrawiam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz